Dzień dobry :)
dzisiaj naprawdę nietypowy post.
Wspólne dzierganie i czytanie u Maknety muszę bowiem...ograniczyć do czytania.
Jestem od niedzieli w Irlandii.
Na dłużej raczej niz krócej.
Trudno choć w przybliżeniu okreslić ramy czasowe tego pobytu ale bilet kupiłam sobie...w jedną stronę.
Na razie nie mamy bladego pojęcia co będzie dalej.
Sprawa ciągnie się juz ponad 3 lata i najprawdopodobniej (oby) w tym roku trafi do Sądu Najwyższego. Dopóki się nie zakończy- czekamy.
Okoliczności przyrody są piękne więc przez najbliższe tygodnie blog zmieni swój charakter na bardziej "krajoznawczy".
Wracając do meritum sprawy.
W ubiegłym tygodniu wysłałam tu przesyłkę zawierającą: dwa rowery oraz wielki karton z moimi rzeczami.
Pakowanie zaczęłam od wrzucenia na dno "kilku kłębuszków" a także drutów, żyłek, szydełek i innych akcesoriów absolutnie niezbędnych w codziennej egzystencji.
Może nie wygląda to na pierwszy rzut oka bardzo imponująco ale jest tam około kilograma Malabrigo (Socka), Silkpaca Malabrigo na dwie chusty, szara estonka, reszta brązowej estonki i do tego sporo turkusowej włóczki typu lace na chustę w moich ulubionych kolorach...i parę innych włóczek.
Przygotowałam się gruntownie do wyjazdu.
Jakby tu napisać...
Mam takie bardzo ale to bardzo nieprzyjemne uczucie, ze ta paczka tu może nie dotrzeć...
Nie ma jej na razie i nie tracę jeszcze nadziei ale tak mi się coś wydaje, ze nie jest dobrze.
Niczego nie dziergam.
Przed wyjazdem dokończyłam jedynie torbę z Dropsa Delight, którą zrobiłam dość dawno temu dla Marci.
Dopiero przed wyjazdem doczekała się paska oraz wnętrza z czarnego sztruksu.
Prezentuje się teraz tak:
Na zdjęciu - wraz z moją osobistą Denatką :)
(nieuświadomionych w kwestii "Denatki" odsyłam do bloga Intensywnie Kreatywnej...)
W celu poprawienia sobie nastroju czytam (po raz kolejny) "Elegancję jeża" Muriel Burbery.
To, sama nie wiem co napisać.
Rodzaj bajki?
Oryginalnej bajki o Kopciuszku, który ma... 54 lata, nosi sukienki w rozmiarze 46, buty 37 i jest dozorczynią w paryskiej kamienicy.
Renee sprzeniewierza się zdecydowanie archetypowi dozorczyni.
Mieszka co prawda w stróżówce, z kotem o imieniu Lew ale dokłada wszelkich starań aby na światło dzienne nie wyszły jej zadziwiające upodobania do Literatury i Sztuki.
Przybiera na co dzień maskę skretyniałej dozorczyni aby lokatorzy ekskluzywnej kamienicy, w której pracuje, nie zorientowali się w jej "odmiennosci".
Pewnego dnia do kamienicy wprowadza się nowy lokator. Japończyk, którego nie udaje się jej zwieść...
Nie piszę więcej...